Blogowe masło maślane
Każdy szuka swojego miejsca na świecie. Coraz
więcej ludzi znajduje je w sieci. W związku z tym, że ja ciągle jeszcze jestem
w trakcie poszukiwań, zobaczę też jak to jest istnieć w Internecie. Nie pierwszy raz zakładam bloga, ale chyba
pierwszy raz wiem, że w końcu mam prawdziwą wizję mojego blogowego ja.
Dobra, żarty na bok. Jest wtorkowo-środowy „wieczór”,
a ja właśnie jestem na mecie studiów licencjackich, mam za sobą ostatni egzamin
i zatwierdzoną pracę dyplomową. Siedzę na rozłożonym łóżku, przeczytałam
trochę Hobbita (którego najpierw obejrzałam, karygodne) i nie mam co ze sobą
zrobić. No a jak już mi się udało wymęczyć te 40 stron licencjatu, to może wycisnę
z siebie jeszcze trochę kreatywności i wysmaruję bloga? Blog, w moim przypadku, to coś co zawsze chodziło
mi po głowie i parę razy nawet powstawało, ale w połączeniu z moim słomianym
zapałem trafiało na czerwoną listę gatunków zagrożonych wyginięciem. Żaden nie
przetrwał. Po głębszych przemyśleniach nasuwa się tylko jeden wniosek – nie wiedziałam
czego chce od bloga, a zawsze chciałam postawić na spójną tematykę.
Przechodząc do konkluzji (strasznie to pompatyczne
– udzieliło mi się po tym pseudo-naukowym języku wymaganym w pracach dyplomowych),
urządzę sobie tutaj blogowe rewolucję i zrobię bloga o wszystkim i o niczym. I nie zawaham się Was, drodzy czytelnicy (mam
nadzieję!), zaprosić na wszystkie moje przyszłe lepsze, a pewnie też i gorsze
wypociny.
Do przeczytania!
Komentarze
Prześlij komentarz