Studiować filologię

Wyniki matur i zbliżające się terminy rekrutacji skusiły mnie do napisania posta na temat studiów filologicznych, które w tym roku zakończyłam na poziomie licencjatu (na razie, albo i nie). Witam się zatem po przerwie i zapraszam do lektury.


CZY JEST CIĘŻKO?


To chyba główne pytanie każdego przyszłego studenta byle kierunku. A odpowiedź jest trudnym zadaniem. Ogólnie rzecz biorąc, każdy kierunek może okazać się ciężki, spodziewam się, że nawet i łopatologia byłaby taka. Jeśli chodzi o samą filologię (w moim przypadku angielską) to wszystko zależy od podejścia i poziomu języka, na którym jesteście. Przede wszystkim musi do was dużo wcześniej dotrzeć fakt, że filologia to nie język, który pamiętacie z wcześniejszych lat edukacji,…


GDZIE TA PRAKTYKA?!


…bo na filologii uczymy się przede wszystkim o języku. Oczywiście, że są tzw. PNJoty, ale w porównaniu z ilością innych filologicznych i nie bardzo filologicznych przedmiotów (zapychaczy, zapchajdziurów, zwał jak zwał) są one małym procencikiem. Poza tym, odchodząc na moment od filologii, studia rzadko kiedy przygotowują was do czegoś (tzw. pracy, podobno na nas wszystkich gdzieś ona czeka) praktycznie (przykład – fizjoterapia, kiedyś w systemie dwustopniowym, aktualnie już od października jednolita, przygotowuje swoich absolwentów do… kursów za miliony monet, żeby liczyć się na rynku pracy). Na filologii zaś liczy się…


…SPECJALIZACJA


Trochę ich jest, od nauczycielskiej do tłumaczeniowej, poprzez kulturę, literaturę i gdzieniegdzie business English. Mimo wszystko, nie kończycie z fachem w ręku tylko z czystą teorią, która zahacza momentami o praktykę. A ta teoria wcale nie brzmi tak pięknie jak same nazwy przedmiotów, w życiu. Możecie ćwiczyć sami, być pasjonatami, dołączyć do kół naukowych… albo iść na kursy czy studia podyplomowe z wybranego, ukochanego, tak bardzo interesującego zakresu, który…


A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE


…być może zbrzydnie wam po kilku latach studiów. Tytuł tej części nie jest przypadkowy. Ale nie ma też podkreślać mnie jako swego rodzaju zgorzkniałej filolożki, która płacze nad wybranym kierunkiem. W żadnym wypadku. Miało być pięknie, i poniekąd jest, bo jakoś zawsze chciałam iść na filologię angielską. I poszłam, bo chciałam, angielski jest dla mnie jak brat. Ale są też ludzie, którzy wybierają filologię, bo mają nastawienie typu: a lubię język, mam na świadectwie mocną czwórę, matura jakoś poszła, nie mam co ze sobą zrobić, pójdę se na filologię. I idą, i gorzknieją nie od goryczki wysączonych litrów piwa, ale od marności swojego losu. Bo filologia, wybrana przypadkowo, bo tak, bo mogę, zabija pasję, sympatię i zacięcie do języka.


Wniosek nasuwa się taki, że przyszły filolog musi mieć silny charakter. I silną, podpartą chociaż jednym dobrym argumentem, wolę studiowania języka. To mogą być wasze najlepsze lata, ale też najgorsze. Pamiętać trzeba, że studia to nie tylko imprezy i ludzie, chociaż to połowa sukcesu, ale jak się nie nauczycie czegoś na egzamin, bo tego nie lubicie, to za długo imprezami w takim gronie się nie nacieszycie. Oczywiście, można wziąć warunek, kto bogatemu zabroni. Ale bogaty powinien być też mądry i rozsądnie lokować swoje finanse.

Udanej rekrutacji i studiów!

Komentarze